- Halo?- odebrał po pierwszym sygnale.
- Ty śmieciu! Nie traktuj mnie jak przedmiotu.- wręcz parowałam ze złości.
- Nie zrozumiałaś. Moją...- zawahał się.- Moją kobietą.
Westchnęłam, po czym się rozłączyłam. Wcale nie byłam jego kobietą. Miałam ochotę rzucić telefonem o ścianę. Bez uprzedzenia Zayna zaczęłam iść w stronę domu. Po kilku minutach byłam na swojej ulicy, lecz wciąż nie pod domem. Zatrzymał się przy mnie samochód, Harry uchylił szybę.
- Podwieźć Cię?
- Nie wysilaj się, już dochodzę.- Harry odchrząknął, zrozumiałam jak zabrzmiały moje słowa. Loczek wysiadł z auta i podszedł do mnie od tyły. Obrócił mnie przodem do siebie.
- Przepraszam za to co zrobiłem.- na jego słowa wzruszyłam obojętnie ramionami, po czym obróciłam się na pięcie, żeby odejść, ale Harry złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Zaczęłam się wyrywać, jednak splótłszy swoje palce z moimi, zatrzymał mnie przy sobie.
- Na prawdę żałuje.- spojrzał mi w oczy.
- Zostaw mnie Harry.- wyrwałam mu się i powiedziałam stanowczo. Chłopak zrobił to co mu kazałam. Zamykając drzwi od domu trzy razy sprawdziłam czy zrobiłam to dobrze. Poszłam wziąć długi i gorący prysznic. To mnie uspakajało. Wychodząc z kabiny poczułam zapach papierosów i mięty. Louis. Owinęłam się w ręcznik, po czym weszłam do mojego pokoju. I co zobaczyłam? Louisa leżącego na moim łóżku jak gdyby nigdy nic.
- Zgubiłeś się?- powiedziałam jednocześnie zamykając okno przez które wcześniej palił.
- Właściwie to jestem tam gdzie chciałem.- wstał i podszedł do mnie.- A raczej tam gdzie musiałem.- spojrzałam na niego pytająco.- Zayn będzie tu o drugiej w nocy a do tego czasu mam Cię pilnować.- odpowiedział.
- Pilnować?- wyśmiałam go, po czym poszłam się przebrać. Gdy wróciła Louis leżał sobie wygodnie w samych bokserkach.
- Ha ha.- zwaliłam go z łóżka, po czym rzuciłam mu poduszkę i koc.- Nie ma mowy byśmy spali w jednym łóżku.- wytłumaczyłam mu jednocześnie kładąc się i gasząc światło. Mina Tomilsona była niesamowita, na pewno długo jej nie zapomnę. Louis jakoś radził sobie na podłodze. Koło drugiej usłyszałam pukanie do drzwi. Wstałam i lekkim kopniakiem obudziłam Louisa, po czym ubrałam sweter i zeszłam na dół otworzyć drzwi. Przywitałam się z Zaynem namiętnym pocałunkiem. Malik pożegnał się i podziękował Louisowi. Pobiegłam z mulatem na górę. Zatrzymaliśmy się na korytarzu, gdzie zaczął przesuwać rękoma po całym moim ciele, przeszywały mnie wtedy elektryzujące dreszcze. Powoli rozpiął mi sweter, który zsunął mi z ramion. Zayn podwinął mi lekko podkoszulek i zaczął pieścić kciukami mój brzuch. Delikatnie przegiął mnie do tyłu, gdy zatopiłam paznokcie w jego plecach. Przenieśliśmy się do sypialni gdzie zdarłam koszulę z jego ramion. Zayn uwolnił ręce z rękawów i odrzucił koszulę. Przesunęłam dłońmi po jego doskonale wyrzeźbionych mięśniach. Uniósł mnie, a ja oplotłam nogami jego biodra. Powoli położyliśmy się na łóżku, po czym zaczęłam się na nim poruszać.
W pewnym momencie usłyszałam jak tata rozmawia przez telefon, wrócił z delegacji. Zayn szybko zaczął się ubierać.
- No to nici z seksu.- szepnął jednocześnie zapinając koszule. Oboje się zaśmialiśmy, wiedziałam, że żartuje. Wyszliśmy z pokoju i po cichu schodziliśmy po schodach, gdy nagle przed nami stanął rozmawiający przez telefon tata.
- Mam nadzieję, że się zabezpieczaliście.- powiedział niewzruszony i odszedł. Zawstydzona, z burakiem na twarzy odprowadziłam Malika do drzwi, po czym poszłam spać. Rano jak zwykle obudziło mnie te cholerne słońce. Wyjęłam z pod poduszki telefon i wybrałam numer Zayna. Nie odebrał. Dzwoniłam jeszcze trzy razy, ale nie odbierał. Wstałam z łóżka, po czym poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Owinięta w ręcznik rozczesałam sobie włosy i zrobiłam delikatny makijaż. Oparłam się o zlew, po czym spojrzałam na mój telefon i postanowiłam zrobić coś, czego pewnie później będę żałować. Wybrałam numer Louisa.
- Tak, słucham? - odebrał wtedy, gdy już miałam się rozłączać.
- Wow, jak oficjalnie.- wywróciłam oczami sama do siebie.
- Kto mówi?- aha, no tak.. on nie ma mojego numeru.
- Cassandra, ośle.
- Aaau, w takim razie zastanawiam się co mogło się stać, że do mnie zadzwoniłaś. Pożar? Śmierć? Włamanie?- śmiał się. Tak jak podejrzewałam, żałuje, że do niego zadzwoniłam.
- Bardzo śmieszne. Zayn jest w domu?
- Mała...
- Nie mów tak do mnie.
- Cass. Mówiłem, że nie lubie pytań.
- Ale do kurwy nędzy na takie chyba możesz mi odpowiedzieć?!
- Tak, mogę. No, on... ee, śpi.
- Ee śpi? Ok, Nie ważne. A mógłbyś po mnie przyjechać? Tylko nie wyskakuj z tekstem o pytaniach!
- Oo, no prosze. Myślałem, że wtedy to był pierwszy i ostatni raz. - przedżeźniał mnie.
- Po pierwsze nie mam takiego głosu a po drugie to tak czy nie?
- Za pięć minut będę. A gdzie właściwie chcesz jechać?
- Do Was.- rozłączyłam połączenie. W pośpiechu zaczęłam się ubierać.
I jak zwykle nie zdążyłam zjeść śniadanie. Usłyszałam pukanie. Zbiegłam na dół i otworzyłam Louisowi, który o dziwo przytulił mnie na powitanie. Szybko nałożyłam buty i zamknęłam dom. Podeszłam do samochodu i o matko! Louis otworzył mi drzwi, podziękowałam mu uśmiechem. Przez chwile jechaliśmy w ciszy, gdy nagle Tomilson mnie zagadał.
- Robimy wieczorem ognisko, wpadnij.- wyszczerzył zęby.
- Okej.- tylko tyle zdążyłam powiedzieć bo nagle zaczął dzwonić mój telefon. Zayn.
- No?- odebrałam.
- Skarbie gdzie jesteś? Jak głupi stoję przed Twoim domem.
- Ja... um, zaraz tam będę.- szybko się rozłączyłam.
- Lou, sorry ale musisz mnie odwieźć z powrotem.
- No dobra.- fuknął i zawrócił z piskiem opon prawie powodując wypadek. Pod moim domem prktycznie wyrzucił mnie z auta. Był zły.
- Cześć kochanie.- przywitał mnie Malik, po czym musnął delikatnie moje usta.
- Hejka.- otworzyłam mu drzwi i weszliśmy do domu. Rzuciłam torbę w kąt i poszłam do kuchni. Usiadłam na blacie kuchennym, po czym walnęłam głową w szafkę.
- Ał!- pisnęłam.
- Okej?- szepnął Zayn, po czym położył ręce na moich udach.- Pokaż, gdzie boli?
- Tutaj.- pokazałam mu obolałe miejsce. Malik powoli i delikatnie przyłożył rękę do mojej głowy.- I tutaj.- dotknęłam palcem ust na co mulat zareagował śmiechem.- No ej.- zrobiłam smutną mine. Zayn położył dłonie na moi karku i przyciągnął mnie do siebie. Oplotłam go nogami w pasie. Zaczął delikatnie muskać ustami moją szyję, powoli przeniósł się na brodę i usta. Kocham jego namiętność, jest taka seksowna. Resztę dnia spędziliśmy na gadaniu i oglądaniu TV. Wieczorem pojechaliśmy na te ognisko, ale wcześniej Zayn zaparkował na jakiejś ulicy. Podbiegł do bagażnika, po czym wrócił z kocem. Rozłożył go na tylnym siedzeniu, gdzie później siedzieliśmy. Po chwili zaczęliśmy się całować. Słyszałam jak wzdycha. Chciałabym zdjąć z niego ubranie... żeby przekonać się jak to jest. Mimo, że dziś w nocy prawie do tego doszło to wciąż się trochę bałam.
- Dłużej nie wytrzymam.- szepnął mi do ucha. Uwielbiam doprowadzać go do szaleństwa. A najlepsze jest to, że nigdy nie błaga mnie o seks, nigdy nie naciska. Po 15 minutach dojechaliśmy na działkę, na której miało być ognisko.
Z samochodu widziałam jak Liam, Louis i Niall dziko tańczą wokół ogniska jak jacyś indianie, tylko Harry siedzi na pieńku jakby obrażony. Pocałowałam Malika w policzek.
- Tak to się całuje babcie na imieniny.- szepnął a ja się zaśmiałam. Usiadłam na nim okrakiem, po czym oparłam się o kierownice. Kątem oka spostrzegłam, że Harry się na nas patrzy. Nagle opętała mnie chę by był zazdrosny. Zaczęłam namiętnie całowac Zayna.
- Przyjemne z pożytecznym.- pomyślałam, po czym odwróciłam się. Idzie tu. Harry idzie w naszą stronę zdenerwowany i zazdrosny. Ha ha. Wygrałam.
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale netu nie miałam. A teraz siedze u przyjaciółki i dodaje.