piątek, 22 listopada 2013

27 Rozdział

* Oczami Cassandry *

Wchodząc do weselnego pomieszczenia usłyszałam podniesione głosy dwóch mężczyzn. Zaraz, zaraz! Ja znam te głosy, Harry... i Niall. Podbiegłam do kłócących się chłopców. Loczek właśnie wymierzał cios prosto w nos blondynowi.
- Harry co Ty robisz?!- krzyknęłam. 
- Zniżam się do Jego poziomu.- powiedział patrząc w oczy leżącemu na ziemii Niall'owi.
- To było...- zaczął niebieskooki  jednocześnie wycierając krew z nosa.
- Żałosne.- wtrąciłam.
- Przecież On..!
- Wiem Harry! Okej? Ale bicie to nie jest sposób na załatwianie spraw. Zapomnij o tym, też jestem na Niego wściekła, ale pomyśl... dzięki temu nasz związek jest jeszcze lepszy. Proszę Cię nie psuj tego czymś takim.
- Masz rację.- odpowiedział. Zatrudnieni przez tatę ochroniarze wyprowadzili Niall'a. A ja w tym samym momencie spostrzegłam śmiejącą się z całego wydarzenia Clarie.


Oddałam Jej uśmiech, ktoś przeszedł mi przed oczami a gdy odszedł dziewczyny już nie było. Moje myśli zajął Harry, który namiętnie wpił się w moje wargi. Jak zwykle nasze języki stanowiły harmonię, jedność, jakby były dla siebie stworzone. Z każdą godziną zabawa się rozkręcała, przybywało więcej pijanych gości. W końcu nadszedł czas by pożegnać odlatującą na Kubę młodą parę. Wszyscy sypaliśmy ich ryżem i pogwizdywaliśmy. Tata podszedł do mnie a Becca do Harrego. Ojciec delikatnie mnie przytulił.
- Uważaj na siebie córuś.- szepnął mi do ucha. 
- A Ty na siebie tato.- trwaliśmy w tym uścisku jeszcze kilka minut. Pożegnałam się z Beccą i już po chwili patrzyłam jak ojciec z żoną odjeżdżają białym bentleyem. Zostaliśmy z moim kochanym loczkiem i zaczęliśmy tańczyć. Jego ręką spoczywająca na mojej talii, te uczucie było cudowne. Poruszaliśmy się powoli w rytm muzyki.


Moja ręką znalazła sobie miłe miejsce na Jego umięśnionym barku. Patrzeliśmy sobie w oczy a ja w tym momencie czułam jakby ten wieczór należał do nas. Tańczyliśmy jeszcze z trzydzieści minut.
- Kochanie zbieramy się, w Twoim stanie powinnaś już leżeć i zasypiać.- szepnął mi do ucha Harry.
- Dobrze.- odpowiedziałam również szeptem. Pożegnaliśmy się z resztą gości i wyszliśmy z budynku. Loczek pomógł mi wsiąść do auta, po czym sam je okrążył i również wsiadł. Odpalił silnik i już po chwili wjechał na drogę. Jechał bardzo spokojnie, nie tak jak zwykle. Jak zawsze Jego ręka spoczeła na moim udzie lekko je zaciskając. Jechaliśmy może z dziesięć minut, gdy zobaczyłam znajomy mi dom... nasz dom, w którym nie byłam od dwóch tygodni. Uśmiechnęłam się delikatnie widząc naszą posiadłość. Wysiadłam z samochodu i razem z Harrym podeszliśmy do drzwi. Chłopak wyjął z tylnej kieszeni spodni klucze. Powoli włożył je do zamka i przekręcił. Pchnął drewniane drzwi i puścił mnie przodem. Weszłam do środka i zdjęłam swoją czarną kurtkę, którą mój ukochany odwiesił na wieszak. Pobiegłam na górę, do naszej sypialnii i wyjęłam z niej ten zestaw.


Nie chciałam wyglądać jak dres, ale i nie chciałam nakładać sukienki czy coś w tym guście. Poszłam do łazienki i nalałam płynu do demakijażu na wacik. Powoli zmyłam makijaż, po czym skierowałam się do salonu a Harry powędrował za mną. Położył dłoń na moim kolanie i patrząc mi w oczy głęboko westchnął. 
- Co jest?- spytałam.
- Nic... jest 16.- powiedział, a wcześniej spojrzał na zegar. W tym momencie zrozumiałam o co mu chodzi.
- Za godzinę masz być u Zayn'a.- dokończyłam.
- Dokładnie.. przepraszam, ale wiesz, że mu..- nie dałam mu dokończyć. Zamknęłam mu usta namiętnym pocałunkiem. Zdezorientowany Styles szybko odwzajemnił mój gest tym samym go pogłębiając. Usiadłam na Nim okrakiem, Jego ręce przeniosły się na moje pośladki, które delikatnie ścisnął. Szybko ściągnęłam z niego marynarkę i koszulę. Moim oczom ukazał się Jego pięknie umięścniony tors, którego tak dawno nie widziałam. Przejechałam dłońmi po Jego klatce piersiowej, po czym zagryzłam swoją dolną wargę. Położyłam się na kanapie a Harry delikatnie na mnie. Wbiłam paznokcie w Jego plecy i przejechałam nimi wzdłuż kilka razy upewniając się, że zostawię ślad po tym zdarzeniu.


- Nie możemy.- szepnął mi do ucha Styles.
- Ale jak to?- spytałam.
- Jesteś w ciąży.
- Tak, ale to jeszcze nie trzeci miesiąc. Możemy uprawiać seks...- powiedziałam, po czym ponownie Go do siebie przyciągnęłam.
- Niby tak, ale chce mieć pewność, że dziecku nic się nie stanie. Wytrzymasz jeszcze.- odpowiedział i zszedł ze mnie.
- Nie podobam Ci się już.- szepnęłam sama do siebie mając nadzieję, że jednak to usłyszy.
- Skarbie, oczywiście, że podobasz. Ale zrozum, nie teraz.- objął mnie ramieniem, po chwili wstał i nałożył koszulę.
- Ciekawe.- powiedziałam w myślach.
- Wychodzę do Zayn'a. Tak jak mówiłem, zejdzie mi z godzinę.- musnął mnie w czoło i wyszedł. W pewnym momencie usłyszałam trzaśnięcie drzwiami i odjeżdżający samochód.
- Kurwa ja pierdole ja pieprze!- zaczęłam krzyczeć każde możliwe przekleństwo. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Wstałam i niepewnie podeszłam do nich, otworzyłam je.
- Harry mam nadzieję, że przyszłeś przepro...- nie dokończyłam. W drzwiach wcale nie stał Harry. Był to Jego przyjaciel, którego tak bardzo nie chciałam znać... przepraszam, były przyjaciel.

* * *
Przepraszam, że taki krótki. Naprawdę zdaję sobie sprawę, że zawaliłam i w ogóle, ale wszyscy naciskali dodaj rozdział dodaj rozdział dodaj rozdział, że dodałam go mimo kompletnego braku weny. :(
NASTĘPNY ROZDZIAŁ ZA 25 KOMENTARZY
!!! DZIĘKUJĘ ZA 10000 WEJŚĆ !!!



sobota, 16 listopada 2013

26 Rozdział

* Oczami Cassandry *

- Co Ty tu do jasnej cholery robisz?- spytałam szeptem, tak by nikt nie usłyszał naszej rozmowy.
- Ja? Mam dla Ciebie propozycję.- uśmiechnął się szyderczo.
- Nie będę tego słuchać.- powiedziałam i ruszyłam w stronę drzwi. Gdy złapałam za klamkę Niall mocno zacisnął rękę na moim nadgarstku. Zdezorientowana spojrzałam mu w oczy.
- Myślę, że jednak będziesz musiała...- powiedział, po czym wyjął z tylnej kieszeni swoich spodni telefon. Odblokował go i wręczył mi do ręki. Moje źrenice momentalnie rozszerzyły się.
- Co to ma być?- spytałam rozzłoszczona, gdy na ekranie zobaczyłam sypialnię moją i Harrego, po chwili zobaczyłam kuchnie, łazienkę, salon, podjazd... wszystko.
- Chyba widzisz. Mam kamery, podsłuch i nie tylko w waszym domu.- na Jego słowa zaśmiałam się nerwowo.
- I co w związku z tym?
- Biedna, głupia Cass... nie znasz mnie? Skoro mam podsłuch doskonale wiem, że jesteś w ciąży.- odruchowo złapałam się za brzuch.
- Niall nie rób czegoś, czego będziesz żałował.- powiedziałam. Byłam kompletnie zdezorientowana.
- Zapewniam Cię, nie będę.- podniósł koszulkę a moim oczom ukazała się czarna broń.
- Niall proszę...
- To będzie tylko rana postrzałowa. Nic Ci nie będzie, ewentualnie mała blizna. Ale dziecko nie przeżyje.- na Jego słowa głośno przełknęłam ślinę.
- Czego chcesz?
- To proste. Wiem, że nie chcesz ze mną być... więc Cię nie zmuszam. Ale skoro ja nie będę szczęśliwy to Ty też. Wracasz do domu, zapominasz o tym, że w ogóle mnie spotkałaś i mówisz Harremu, że potrzebujecie przerwy.- po moim policzku spłynęła pojedyńcza łza. Nacisnęłam na klamkę i szybko wybiegłam z łazienki. Wychodząc z kawiarni, rozejrzałam się za moim autem... w tym wszystkim zapomniałam, gdzie go zaparkowałam. Stojąc już przy moim czarnym bmw zaczęłam nerwowo szukać kluczy w torbie. Gdy je znalazłam otworzyłam samochód, weszłam do niego i odpaliłam silnik. Po moich policzkach pojawiały się to nowe łzy. Z cichego łkania przerodziło się to w głośny szloch. Oparłam głowę o kierownice i przypomniałam sobie wszystkie spędzone chwile z Harrym, które dziś się zakończą. Niall powiedział wyraźnie, jeśli się nie rozstaniemy moje... moje i Harego, nasze dziecko zginie. Podniosłam głowę i spojrzałam w lusterko. Wyglądałam jak sto nieszczęść. Wytarłam rozmazany tusz, po czym wjechałam na drogę. Jechałam bardzo szybko jak na siebie, no ale w końcu co się dziwić. Emocje wzięły górę, gdy wjechałam na podjazd. Wzięłąm do ręki torbę i wyszłam z auta jednocześnie go zamykając. Weszłam do domu i od razu skierowałam się na górę. Gdy już znajdowałam się w sypialni wyjęłam spod łóżka sporych rozmiarów walizkę. Spakowałam wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy takie jak ubrania, bielizna, kosmetyki i tak dalej. Gdy już byłam pewna, że spakowałam wszystko wzięłam dosyć ciężki bagaż do ręki i zeszłam po schodach na dół. Jak na złość spotkałam Harrego.
- Hej skarbie... zrobiłem sobie tatu...- nie dokończył. - Wyjeżdżamy gdzieś?- spytał, po czym podszedł do mnie. Chciał mnie pocałować, ale Go odepchnęłam. Gdybym pozwoliła Mu się pocałować odejście od Niego było by dla mnie jeszcze bardziej trudne.
- Tak... znaczy nie. Chodzi o to.- zacisnęłam usta w cienką kreskę by się nie popłakać. Harry przekrzywił głowę w lewo. Chyba wszystko zrozumiał.
- Wyprowadzasz się.- dokończył za mnie. Gdy widziałam smutek na Jego twarzy wybuchłam niekontrolowanym płaczem.
- Harry, ja nie mogę tak żyć. Po prostu, przykro mi, że Cię ranie... potrzebujemy przerwy.- skłamałam.
- Nie rozumiem...
- Ja też.- szepnęłam najciszej jak potrafiłam, by brunet tego nie usłyszał.
- Więc czemu to robisz?- a jednak. Usłyszał.
- Nie mogę Ci powiedzieć. Po prostu mi zaufaj, bo robię to dla naszego bezpieczeństwa. Wszystko się jeszcze ułoży, zobaczysz.- podeszłam do Niego.
- Cass, ja nie mogę bez Ciebie żyć.
- A ja bez Ciebie, ale Harry spróbujmy. Proszę Cię, to bardzo ważne. Jeśli mnie kochasz, jeśli kochasz to dziecko to pozwól mi odejść.- chwyciłam Jego twarz w dłonie i delikatnie musnęłam Go w usta. Te ciepłe, miękkie wargi, w których zawsze znajdowałam ukojenie. Ostatni raz całuje mego ukochanego.
- Do widzenie Harry.- powiedziałam. Gdy już miałam wyjść chłopak rozbroił mnie jednym prostym zdaniem.
- Obiecaj, że jeszcze kiedyś się spotkamy.- szepnął ze spuszczoną głową. Ponownie zacisnęłam wargi, ale nie mogłam zapanować nad tym co robie. Podbiegłam do zielonookiego i z całych się wpiłam się w Jego usta. Nigdy się tak nie całowaliśmy, nasze języki tworzyły harmonię. Idealnie się do siebie dopasywowały, tworzyliśmy jedność. Oderwaliśmy się od siebie dopiero, gdy zabrakło nam powietrza. 
- Obiecuję.- szepnęłam, po czym wybiegłam z domu. Odjechałam jak najszybciej potrafiłam. Przez całą drogę płakałam, nie wiedziałam co mam myśleć. Czy dobrze robię słuchając Niall'a i dając mu tę satysfakcję. Nie wiem...ale odezwał się we mnie matczyny instykt i za wszelką cenę chciałam chronić mego dziecka.

2 TYGODNIE PÓŹNIEJ

 Od kilkunastu dni mieszkam u taty, który jutro bierze ślub z Beccą. Widząc ich szczęście serce mi się kraja, ale przecież nie mogę być zazdrosna o miłość ojca. Nie ma dnia bym nie myślała o Harrym, który codziennie do mnie dzowni i pisze. Myśl, że tak bardzo Go zraniłam nie daje mi spać po nocach. Jedyne co trzyma mnie przy życiu to dziecko. Przechodząc korytarzem na chwilę zatrzymałam się przy lustrze z białym obramowaniem. Podciągnęłam koszulkę lekko w górę i spojrzałam na mój brzuch, który był już lekko zaokrąglony. Mimowolnie na mojej twarzy zagościł uśmiech.
- No proszę, czy moja córka na prawdę się uśmiecha?- powiedział tato podchodzący do mnie. Stanął obok i również spojrzał w lustro.- Będzie ze mnie seksony dziadek.
- Tato!- na moją reakcję oboje się zaśmialiśmy. Byłam szczęśliwa, że ojciec zaakceptował ciążę a nawet cieszył się nią razem ze mną. Przez ten czas bardzo się ze sobą zżyliśmy, ojciec, ja i Becca.
- Cassandra! Mogę Cię tu prosić na chwilę?- krzyknęła kobieta z dołu.
- Pewnie już idę!- odpowiedziałam Jej schodząc po schodach. Weszłam do kuchni, w której się znajdowała.
- Kochanie, wiem, że Ty i Harry...- zaczęła, ale nie dałam Jej dokończyć.
- Becca, proszę. Nie zaczynaj.- widząc łzy w moich oczach czarnowłosa lekko się uśmiechnęła.
- Chodzi o to... wiesz, że Harry będzie jutro na ślubie.- skinęłam głową potwierdzająco.
- Wiem.- szepnęłam.
- To dobrze, nie chciałabym żadnych nieporozumień w ziązku z tym. Wiesz o co mi chodzi.- uśmiechnęłam się dając Jej do zrozumienia, że nie wiem.
- Że przyjdziesz na ślub i niespodziewanie zobaczysz Harrego.
- Becca... to Twoja rodzina, dziwne by było gdybyś go nie zaprosiła.- podkreśliłam przed ostatnie słowo.
- Dobrze. Pamiętaj, jutro jest nasz dzień. Będziemy pięknie wyglądać.- brązowooka objęła mnie.
- To jest Wasz dzień. Twój i taty.
- Nie kłóć się młodziutka, będziemy rodziną więc nasz. A teraz idź na górę. Jest już późno. Gaszę światła i też idziemy spać.- na Jej słowa pobiegłam na górę. Nie przeszkadzało mi to, że mi rozkazywała bo wiem, że robi to dla mojego dobra. Będąc już w swojej sypialni pomyślałam o tym co Becca na dole mówiła. O rodzinie. Gdyby nie Niall też bym ją miała. Zacisnęłam usta i podeszłam do okna by zasłonić rolety. Chwile wpatrywałam się w samochód stojący pod domem bo wydawał mi się dziwnie znajomy, ale to pewnie moja wyobraźnia.- pomyślałam zasłaniając rolety. Przebrałam się w piżamę i wślizgnęłam się do łóżka jednocześnie otulając się ciepłą kołdrą.
- Dobranoc kochanie.- powiedziałąm kładąc rękę na brzuchu. Poczułam w sobie pęcherzyki powietrza co w tym etapie ciąży znaczyło, że dziecko się porusza. Po parunastu minutach usnęłam.
- Wstawaj lala.- powiedziałą rano Becca jednocześnie odsłaniając moje matowo czarne rolety.
- Jedziemy już?- spytałam zaspana.
- Tak, wskakuj pod prysznic, ubierz się i jedziemy do kościoła.- na Jej słowa szybko zerwałam się z łóżka. Już po chwili znajdowałam się w kabinie, strumienie ciepłej wody otulały moje ciało. Porządnie umyłam włosy. Już po dwudziestu minutach byłam gotowa. Wysuszyłam włosy i zrobiłam sobie delikatny makijaż. Dziś jest ten dzień, dzień, w którym mój ojciec zawrze małżeństwo z Beccą ale i dzień, w którym zobaczę Harrego. W samej bieliźnie udałam się do garderoby. Wyjęłam z niej niebieską sukienkę, która opinała się na brzuchu. Lubiłam podkreślać mój stan. Wybrałam też czarne szpilki i kremową kopertówkę na łańcuszku. Powoli zeszłam na dół. Przy drwiach stała Becca ubrana w szary dres i tata ubrany w czarny garnitur.
- Kochanie, jesteśmy już w butach. Przyniesiesz z salonu czarną marynarkę? Obiecałam Harremu, że ją wezmę.- spytała kobieta.
- Pewnie.- powiedziałam i udałam się we wskazane przez Nią miejsce. Wzięłam marynarkę i wróciłam do nich spowrotem.
- Pięknie wyglądasz.- powiedzieli oboje a moje policzki oblała fala różu.
- Dziękuję.- szepnęłam jednocześnie się uśmiechając.


Wyszliśmy z domu wcześniej go zamykając. Tata wsiadł w swój samochód a my z Beccą w mój.
- Zdenerwowana?- spytała moja przyszła macocha.
- Zależy czym.- odpowiedziałam.
- Spotkaniem z Harrym.
- Tak.
- Nie martw się. Wszystko będzie dobrze.- położyła opiekuńczo dłoń na moim udzie, lecz po chwili ją zabrała.
- Wiesz Becca... jestem Ci bardzo wdzięczna. Po pierwsze uszczęśliwiasz tate, a to jest dla mnie bardzo ważne. A po drugie zastępujesz mi matkę, co mi pasuje.- nic nie odpowiedziała. Spojrzałam na Nią i zobaczyłam na Jej policzku łzę.
- Dziękuję, to dla mnie wiele znaczy.- odpowiedziała. Reszta drogi minęła nam w ciszy. No może nie zupełnie, bo słuchałyśmy radia. Jechaliśmy może z dziesięć minut, nie więcej gdy dojechaliśmy pod piękny kościół.
- No to jesteśmy.- powiedziałam.
- Tak... a ja się muszę się jeszcze przebrać.- powiedziała, po czym sięgnęła ręką na tylne siedzenie po sukienkę.  Ja wzięłam marynarkę Harrego. Wyszłyśmy z samochodu i skierowałyśmy się na wejście służbowe. Zwolniłam krok, gdy zobaczyłam kto pod nim stoi. Harry ubrany był w czarne spodnie i zwykły t-shirt. W ręku trzumał kwiatka, koloru pomarańczy. Po chwili obrócił się w naszą stronę a nasze spojrzenia się spotkały. 


Jego wzrok powędrował na mój brzuch. Kobieta przywitała się z loczkiem, który cały czas patrzył na mnie. Minęłam Go, wcześniej podając mu marynarkę. Weszłyśmy z Beccą do pokoju z jednym lustrem. W środku były Jej druhny, jedną z nich miałam być ja ale odmówiłam. Nie lubiłam takich rzeczy, stałabym pod ołtarzem a wzrok wszystkich ludzi skierowany byłby w naszą stronę. Nie lubiłam takich sytuacji. Usiadłam na krześle i patrzyłam ja czarnowłosa wkłada na siebie sukienkę, następnie układa włosy, robi makijaż, nakłada długi welon aż w końcu buty. W pewnej chwili drzwi się otworzyły, a do pokoju wszedł nie kto inny jak Harry. Minął mnie, ale cały czas patrzył mi w oczy.


Patrzył na mnie w taki sposób, że aż przechodziły mi ciarki. To było takie trudne widzieć Go i nie móc pocałować. Stanął na drugim końcu sali na przeciwko mnie i zdjął z siebie swoją białą koszulkę. Mój wzrok przykuło Jego umięśnione ciało. Trochę pod obojczykiem miał tatuaż. Uważnie się przyjrzałam. "Cass and Harry forever"- szepnęłam cicho czytając. Poczułam się jak idiotka, dwa tygodnie temu, gdy się wyprowadziłam... Harry chciał mi powiedzieć. Przecież powiedział " Hej skarbie... zrobiłem sobie tatu...". Loczek cicho się zaśmiał, pewnie zauważył jak na niego patrzę. Po moim policzku spłynęła łza. Ponownie spojrzałam na Harrego. Miał już na sobie jasnoniebieską koszulę, w pewnym momencie podniósł wzrok i spojrzał mi prosto w oczy.


Poruszyłam ustami mówiąc nikłe przepraszam. Zielonooki pokiwał głową na znak, że rozumie. Po trzydziestu minutach byliśmy już na sali w kościele. Harry stał po prawej stronie taty. Moi najbliżsi właśnie mówili sobie tak.
- A czy Ty Becco Styles, przysięgasz wierność, miłość i że Go nie opuścisz aż do śmierci?- spytał ksiądz.
- Przysięgam.- odpowiedziała cały czas patrząc ojcu w oczy.
- Ogłaszam Was mężem i żoną, Panie Swan. Może Pan pocałować Panne Młodą.- tato uśmiechnął się od ucha do ucha i delikatnie musnął wargi Becci. Po godzinie wszyscy przenieśliśmy się do restauracji, w której odbyło się przyjęcie. Wszyscy robili sobie zdjęcia, w tym Harry z moim tatą i paroma innymi osobami. Wszyscy robili głupie miny. Cicho zaśmiałam się widząc co robi loczek.


Tak bardzo za Nim tęskniłam a teraz widząc Go głupio mi nawet Go dotknąć. Widziałam po wyrazie Jego twarzy, że na zwenątrz jest twardy, uśmiechnięty, a w środku to kompletny wrak. Ja miałam zupełnie tak samo... tylko, że byłam wrakiem w środku i na zwenątrz. Moje rozmyślenia przerwał czyjś dotyk, obróciłam się i spojrzałam na Harrego.
- Zatańczysz?- uśmiechnął się niepewnie.
- Tak.- uśmiechnęłam się szeroko. Poszliśmy na parkiet, ręka Harrego objęła moją talię a druga złapała moją dłoń. Oparłam głowę o Jego ramię tym samym się w Niego wtulając. Poruszaliśmy się wolno w rytm muzyki. Poczułam spływającą po mojej szyi ciecz. Spojrzałam loczkowi w oczy, które były podpuchnięte z powodu płaczu. Zrobiło mi się Go tak strasznie żal.
- Kocham Cię...- szepnął po chwili.
- Ja Ciebie bardziej.- po moich policzkach również popłynęły łzy.
- Ciebie i nasze dziecko.- Jego ręka przeniosła się na mój brzuch. Oboje się uśmiechnęliśmy.- Już je nawet troszkę widać.- na te słowa delikatnie się uśmiechnęłam. Zdałam sobie sprawę, że źle zrobiłam słuchając się Niall'a. Przecież Harry zawsze mnie obroni, mnie i dziecko. Pocałowałam namiętnie mojego ukochanego co On oczywiście odwzajemnił.
- Wróć do domu.- nie odpowiedziałam, tylko ponownie Go pocałowałam. Delikatnie i powoli oderwaliśmy się od siebie.


- Wróć.- powtórzył.
- Wrócę, nawet dziś... jeśli tylko mi pozwolisz.
- Zawsze.- nasze usta znów złączyły się w namiętnym pocałunku. Tak bardzo było mi to potrzebne, On był mi potrzebny.
- Wiem, że to zły moment i w ogóle ale muszę iść do łazienki. Uroki ciąży.- szepnęłam a mój skarb się zaśmiał. Pocałowaliśmy się jeszcze kilka razy. Po paru minutach szłam ciemnym korytarzem do ubikacji. Gdy skończyłam wyszłam z niej zadowolona z przebiegu spraw - mówię tu o mnie i Harrym, oczywiście. Gdy weszłam na salę usłyszałam głośną kłótnię dwóch mężczyzn. Podeszłam bliżej, Harry i Niall.
- Co Jej kazałeś?!- krzyknął Harry, po czym wymierzył blondynowi cios prosto w nos.

* * *

Bardzo napracowałam się przy tym rozdziale więc mam nadzieję, że się podoba.
NASTĘPNY ROZDZIAŁ ZA 25 KOMENTARZY
Przepraszam, że aż tyle komentarzy ale tak się napracowałam, że myślę iż taka ilość jest odpowiednia.
Do Luizy : Tak strasznie Cię przepraszam, za to, że Cię tak osądziłam. Po prostu byłam wściekła o tym, że wiedziałaś, że się zepsuła a nic mi nie powiedziałaś. Rozumiesz? Nie chciałam tak na Ciebie wybuchnąć z tą kasą, przepraszam. <3


czwartek, 14 listopada 2013

25 Rozdział

* Oczami Cassandry *

- Skarbie, co się dzieje?- zielonooki położył dłoń na moim policzku tym samym ścierając spływającą po nim łze. 
- To ze szczęścia, Harry. Będziemy mieli dziecko.-uśmiechnęłam się delikatnie. 
- Czy płeć jest już wiadoma?- zwróciłam się do lekarza. 
- Jeszcze nie. Zazwyczaj wiemy o tym na początku czwartego miesiąca.- odpowiedział, po czym zdjął rękawiczki i wyrzucił je do białego kosza. Wzięłam do ręki papier i wytarłam żel z brzucha. Usiedliśmy z Harry'm na przeciwko mojego ginekologa. Loczek jak zwykle umiejscowił swoją dłoń na moim udzie, po czym lekko ją zacisnął. Niby mały gest a znaczył dla mnie tak wiele. Wtedy utwierdzałam się w przekonaniu,  że to właśnie On jest tym jedynym. Tym, z którym chce spędzić resztę życia. 
- Panno Swan?- wyrwał mnie z zamyślenia lekarz.
- Tak, ma pan całkowitą rację.- powiedziałam pierwsze co mi przyszło do głowy. Harry z McLunner'em głośno się zaśmiali.
- Coś nie tak?- spytałam.
- Pytałem od kiedy pani podejrzewała ciąże.- po tych słowach poprawił swoje okulary, które co jakiś czas zsuwały mu się z nosa.
- Od niedawna.- spaliłam buraka. 
- Dobrze..- zanotował coś. Po chwili spojrzał raz na mnie raz na Harrego.- Poza tym wiecie państwo, że od trzeciego miesiąca do narodziń nie możecie no... khm...- odkaszlnął.
- Uprawiać seksu?- spytał mój ukochany.
- Miłości, panie Styles, miłości.- poprawił Go starszy mężczyzna. 
- Poważnie?- no cóż... zero seksu. 
- Nie martw się skarbie. Mamy jeszcze dwa miesiące do szlabanu seksualnego.- powiedział głośno brunet. Moje policzki momentalnie zalały się plamą różu. Oboje z moim chłopakiem wstaliśmy i pożegnaliśmy się z lakarzem.
- Miłości panie Styles, miłości.- przedrzeźniał Go Harry na co ja głupio zachichotałam. Szybkim krokiem wyszliśmy z przychodni i od razu skierowaliśmy się na parking. Ojciec mojego dziecka otworzył mi drzwi samochodu i pomógł wsiąść. Gdy już wygodnie usiadłam okrążył samochód i sam zajął swoje miejsce. Harry jak zwykle położył dłoń na moim udzie. Jechaliśmy w zupełnej ciszy w stronę naszego domu.
- Myślałam nad tym by powiedzieć tacie o dziecku.- szepnęłam.
- To dobry pomysł. Ty sama czy ze mną?- odpowiedział jednocześnie zmieniając bieg.
- Wolałabym sama, jeśli rozumie...- nie dokończyłam, gdyż Harry mnie wyprzedził.
- Rozumiem.- uśmiechnął się ukazując przy tym swoje urocze dołeczki, po czym pochylił się na czerwonym świetle i delikatnie musnął moje usta swoimi ciepłymi wargami. Reszta drogi minęła nam na przyjemnej ciszy. Po paru minutach podjechaliśmy pod nasz wspólny dom. Wsiedliśmy z auta i ruszyliśmy w kierunku drzwi wejściowych. Leniwie weszliśmy do środka. Gdy już staliśmy w przedpokoju zdjęłam z siebie buty i kurtkę, po czym podbiegłam na górę.
- Idę się przebrać!- krzyknęłam do Harrego, gdy byłam na schodach.
- Okej.- odpowiedział mi z dołu w tym samym czasie kiedy wchodziłam do sypialni a następnie do garderoby. Lustrowałam wzrokiem wszystkie jesienne ubrania, w końcu wybrałam to.



Przejrzałam się w lustrze. Byłam zadowolona z tego jak wyglądam. 
- Jeszcze tylko pójdę poprawić oczy i jest okej.- powiedziałam sama do siebie, po czym powolnym krokiem ruszyłam do łazienki. Z szafki wyjęłam mój czarny tusz i przejechałam nim kilka razy po rzęsach. Gdy skończyłam podbiegłam na dół i zaczęłam szukać w torbie mojego iPhona. 
- Cholera.- powiedziałam. 
- Co jest skarbie?- Harry oplótł swoje dłonie wokół mojej talii.
- Chciałam zadzwonić...
- I w czym problem?- Jego usta przeniosły się na moją szyję. 
- Niall go zniszczył.- w tym momencie przypomniałam sobie jak blondyn deptał mój telefon. 
- Kupimy Ci nowy.- Jego ręce powędrowały pod moją bluzkę. 
- Harry... nie mam ochoty.- szepnęłam. 
- Ja też. Po prostu chciałem Cię podotykać.- powiedział.
- Głupi jesteś.- zaśmiałam się.- Dasz mi telefon? 
- Pewnie.- odpowiedział i podał mi komórkę. 
- Dzięki.- powiedziałam, po czym wybrałam numer taty.
- Halo?- odpowiedział po pierwszym sygnale.
- Hej tatuś. Masz może czas się dziś spotkać?- spytałam. 
- Pewnie. Mam przyjść sam czy z Beccą?
- Wolałabym żebyś przyszedł sam. To w tej kawiarni co zawsze?
- Może być. Za trzydzieści minut Ci pasuje?
- Tak.- po tych słowach oboje się rozłączyliśmy. Oddałam Harremu telefon, po czym poszłam do przedpokoju. W pośpiechu nałożyłam buty i kurtkę. W pewnej chwili poczułam jak loczek obejmuje mnie od tyłu i lekko w siebie wtula.
- Odwieść Cię?- spytał.
- Nie trzeba, poradzę sobie misiu.- powiedziałam, po czym namiętnie go pocałowałam. Złapałam w rękę klucze i jeszcze raz musnęłam usta Harrego. Wychodząc z domu rzuciłam krótkie "pa". Ruszyłam w stronę samochodu. Gdy już w nim byłam zapaliłam silnik, zapięłam pasy i wjechałam na drogę. Jadąc ulicą słuchałam starych piosenek Bruno Marsa jednocześnie cicho je nucąc. Po dwudziestu minutach podjechałam pod kawiarnię. Zgasiłam silnik i wyszłam z samochodu od razu kierując się do wejścia kafejki. Weszłam do środka i zajęłam miejsce dla dwóch osób. Po chwili podeszła do mnie młoda kelnerka pytając o zamówienie.
- Kawę poproszę.- powiedziałam. W tym samym momencie, gdy kobieta odeszła do środka wszedł mój ojciec. Wstałam i miło się z nim przywitałam. Tato mocno mnie uściskał, ja Jego z resztą też.


- Hej tatuś, siadaj. Chcesz coś może? Ja zamówiłam sobie kawę.- spytałam.
- Nie dziękuję. Podkradnę ewentualnie trochę Twojego picia.- uśmiechnął się ukazując przy tym swoje śnieżnobiałe jak śnieg zęby.
- Okej.- zaśmiałam się. Po paru minutach kelnerka podała moje zamówienie.
- Dziękuję.- powiedziałam i spojrzałam na ojca.
- Więc o czym chciałaś porozmawiać? Bo nigdy nie spotykamy się poza domem jeśli nie masz sprawy.- powiedział tato jednocześnie się uśmiechając.
- Chodzi o to... bo wiesz. Czasem w życiu zdarzają się takie sprawy.
- Jakie sprawy?
- No właśnie daj mi dokończyć... Takie sprawy nad którymi nie mamy kontroli, nie mamy na to wpływu. To jest taka sprawa.
- Kochanie, przejdź do sedna...
- Jestem w ciąży.- Jego źrenice poszerzyły się a twarz zbledła.- Tato?- szturchnęłam Go.
- Czy wiesz co to oznacza? Najpierw powinny być studia, ślub, praca a potem można ewentualnie pomyśleć o dziecku.
- Tato ale ja tego nie planowałam.
- Zawiodłem się na Tobie Cassandra. Naprawdę się tego po Tobie nie spodziewałem. Nie teraz, nie w tym wieku.- powiedział, po czym wstał i odszedł. 


Nie spodziewał się? To ja się nie spodziewałam. Do cholery jasnej to mój ojciec, moja jedyna rodzina. Powinien mnie wspierać a nie mówić jak to się na mnie zawiódł. Po moim policzku spłynęła pojedyńcza łza, którą szybko wytarłam. Dopiłam do końca kawę, po czym zostawiłam na stoliku dziesięć złotych. Wstałam i ruszyłam w stronę łazienki. Weszłam do damskiego pomieszczenia, spojrzałam w lustro i przejechałam błyszczykiem po ustach. Ręka mi drgnęła a ja upuściłam kosmetyk. Kucnęłam by ponownie mieć go w ręku. Podniosłam się i o mało nie dostałam zawału. W odbiciu za sobą ujrzałam Niall'a.
- Wreszcie sami.- powiedział i zbliżyłsię do mnie. 

* * *
Tak bardzo Was przepraszam, że tak długo nie dodawałam rozdziału. Jutro dodam długi i pełen emocji. 
NASTĘPNY ROZDZIAŁ ZA 20 KOMENTARZY

sobota, 9 listopada 2013

24 Rozdział

* Oczami Cassandry *

- To nie może być prawda!- wydarłam się cała zapłakana na zdezorientowanego Harrego.
- Skarbie, ale o co chodzi?- położył dłoń opiekuńczo na moich plecach.
- O nic! Dasz mi swój telefon? Muszę zadzwonić do lekarza.- szepnęłam.
- Tak, pewnie... ale co się dzieje? Wszystko z Tobą w porządku?- spytał zatroskany.
- Tak..- wyciągnęłam dłoń w Jego stronę po komórkę a On niechętnie wyjął z tylnej kieszeni spodni swojego iPhona i mi go podał. Wyszłam z łazienki i gdy już byłam na korytarzu wybrałam numer doktora McLunner'a.

* Oczami Harrego * 

Nie wiedziałem co się dzieje, a ewidentnie coś było na rzeczy. Cassandra wyszła rozmawiać, a nigdy tego nie robiła. Zawsze prowadziła rozmowę przy mnie. To mnie bardzo zdziwiło. Jak ostatni kretyn przyłożyłem ucho do drzwi, które wcześniej zamknęła i zacząłem słuchać.
- Nie... ja to tylko podejrzewam, jutro chciałabym to potwierdzić lub wykluczyć.- usłyszałem tylko to zdanie. Brunetka chyba się rozłączyła bo po chwili poczułem jak opiera się o drzwi.
- Ktoś Cię nauczył, że to nie ładnie tak podsłuchiwać?- powiedziała, po czym gwałtownie otworzyła drzwi. Spaliłem buraka i nerwowo zacząłem bawić się moimi lokami.
- Ale ja tylko...- boże Styles ogarnij się! Zachowujesz się jak małe dziecko, które mama właśnie przyłapała na podbieraniu ciasteczek.
- Ty tylko?- uśmiechnęła się delikatnie i nadal czekała na odpowiedź.
- Jestem mężczyzną i nie muszę Ci się tłumaczyć!- powiedziałem głośno dumny z siebie. Po chwili moja mała zaczęła rechotać. Chyba nie tak to miało wyglądać...
- Dobrze, w takim razie chodź mój mężczyzno. Idziemy spać.- złapała mnie za podbródek i czule pocałowała. Lubie, gdy się tak ze mną drażni. Delikatnie ugryzła mnie w wargę jednocześnie cicho mrucząc. Mmm, chyba każdy facet marzy o takiej dziewczynie. Po pocałunku zgasiliśmy w łazience światło i poszliśmy do siebie do sypialni. Ja jeszcze tylko skoczyłem na dół zobaczyć czy drzwi i okna są pozamykane. Po chwili znajdowałem się w pokoju z moją małą brunetką. Spojrzałem na Nią. Stała w samej bieliźnie i przeglądała się w lustrze. Podeszłem do Niej i objąłem Ją od tyłu. Oparłem głowę o Jej ramie i spojrzałem w nasze odbicie.
- Nie sądzisz, że przytyłam?- spytała wyraźnie niezadowolona swoim wyglądem.
- Jesteś piękna.- szepnąłem.
- Chodzi mi o wagę, spójrz na brzuch.- upierała się. Niechętnie spuściłem wzrok i spojrzałem tam gdzie mi kazała.
- Jesteś idealna.- powiedziałem, po czym delikatnie zacząłem muskać ustami Jej szyję.
- Harry! Bo pójdę spać w salonie!
- Szantaż?- zaśmiałem się a Ona spojrzała na mnie dwuznacznie.
- Mów.- powiedziała przez zaciśnięte zęby. Nie wiedziałem co mam zrobić, przecież kobiety są takie uczulone na punkcie wagi. Powiem, że jest tak jak dawniej to pójdzie na dół, powiem, że przytyła to się obrazi...
- Może troszę... ale kotek, nic się nie zmieniłaś.- po moich słowach usiadła na łóżko i wzięła swoją twarz w dłonie.
- O nie o nie, to nie dobrze. Bardzo nie dobrze.- zaczęła mówić. Kucnąłem przed Nią, po czym położyłem dłonie na Jej kolanach.
- Powiesz mi o co chodzi? Ostatnio dziwnie się zachowujesz...- spojrzałem Jej w oczy, w których zobaczyłem łzy.
- Chyba jestem w ciąży.
-...- milcze, milcze bo nie wiem co powiedzieć.
- Harry?- spojrzała na mnie, gdy nie zareagowałem w żaden sposób.
- Harry?- potrząsnęła mną.
- Harry!- teraz krzyknęła.
- Przepraszam... ja nie wiem co powiedzieć. To, to chyba dobrze, prawda? No bo w końcu to tylko umocni nasz związek.- to co powiedziałem wydawało mi się najlepszym wyjściem. Będę miał córeczkę, lub synka. Obojętnie, ważne żeby było zdrowe... i żeby to była córeczka. Zaśmiałem się w duchu.
- Harry! To katastrofa! Ja... my. Jesteśmy za młodzi, nie podołamy temu. Jutro idziemy do lekarza i to się wszystko rozwiąże, wyjdzie, że to zwykła pomyłka i będzie po wszystkim. Tak tak, będzie po wszystkim, po wszystkim.- powtarzała.
- Cass, Ty majaczysz.- powiedziałem.- Idź spać.- położyliśmy się do łóżka a ja okryłem nas kołdrą. Objąłem moją prawdopodobnie ciężarną kobietę, po czym Ją w siebie wtuliłem. Przytuliłem twarz do Jej gładkich, aksamitnych włosów i zaciągnąłem się ich zapachem. Przesunąłem dłoń na brzuch Cassandry.
- Zabierz.- skarciła mnie. Posłusznie odsunąłem rękę. Po chwili znów spróbowałem.
- Harry.- okej, Harry rozumie. Zabrałem rękę i odwróciłem się na drugi bok. Rano obudziły mnie słoneczne, ciepłe promienie. Zakryłem twarz kołdrą i skuliłem się w kłębek.
- Głupie słońce.- powiedziałem sam do siebie. Spojrzałem przez ramie z nadzieją, że zobaczę śpiącą Cassandre, ale dostrzegłem tylko ledwie widoczne wgniecenie po Niej. Wstałem z łóżka i jeszcze śpiący udałem się do łazienki. Stanąłem przed lustrem i przeczesałem ręką moje loki. Rozebrałem się do naga, po czym przeciągając się wszedłem pod prysznic. Ciepłe strumienie wody spływały po moim ciele. Dokładnie umyłem włosy. Po kilkunastu minutach wyszedłem z pod prysznica i owinąłem się w biały ręcznik. W jeszcze mokrych włosach wybrałem sobie ubranie i zszedłem na dół. Moja księżniczka stała już gotowa w kuchni i popijała kawę.
- Cześć skarbie.- delikatnie musnąłem Jej policzek.
- Hej.- odpowiedziała krótko.
- Będę musiał się przyzwyczaić do tych Twoich ciążęcych humorków.- powiedziałem i upiłem łyka kawy.
- Jeszcze nic nie jest pewne... chodź bo się spóźnimy.- wzięła do ręki klucze i torebkę. Wyszliśmy z domu wcześniej go zamykając. Już miałem wsiadać na miejsce kierowcy, gdy Cass stanęła przede mną. Uniosłem brwi pytająco.
- Ja prowadzę.- zamachała mi przed nosem kluczami, po czym mnie namiętnie pocałowała. Oparłem Ją o samochód i odwzajemniłem pocałunek.
- Wiesz co Harry...- szepnęła, gdy zabrakło nam powietrza.
- Hmm?
- Jeśli to ciąża to zaakceptuje to i będę się z tego cieszyć.- na Jej słowa tylko się uśmiechnąłem. Zawróciłem i usiadłem na miejscu pasażera, gdy moja kobieta zajęła miejsce na siedzeniu kierowcy.
- Czuje się tak nie męsko.- powiedziałem niezadowolony, że to Ona prowadzi. Na moje słowa głośno westchnęła.



- Wątpisz w swoją płeć?- zaśmiała się.
- To mężczyzna prowadzi.- spojrzałem na Nią znacząco.
- Oboje dobrze wiemy, że to ja noszę spodnie w tym związku.
- Zgodzę się jeśli tylko dostanę buziaka.- zrobiłem dziubka z ust. Cass położyła dłonie na mojej twarzy i złączyła nasze usta w namiętnym pocałunku. Po chwili wjechaliśmy na drogę. W tym czasie w ogóle nie rozmawialiśmy, tą cisze zagłuszała tylko muzyka. Położyłem rękę na udzie Cassandry i zacząłem krążyć palcami kółeczka. Po paru minutach podjechaliśmy pod przychodnie. Wysiedliśmy z mojego czarnego bmw i łapiąc się za ręce weszliśmy do środka. Brunetka podeszła do recepcji i podała swoje nazwisko. Chwile później jakaś pielęgniarka prowadziła nas do ginekologa Cass.
- Dzień dobry.- powiedzieliśmy oboje do lekarza.
- A witam. Proszę usiąść.- wskazał mojej kobiecie jakieś łóżko. Położyła się na nim i podwinęła bluzkę. Doktor posmarował Ją jakimś żelem i przyłożył do Jej brzucha urządzenie. Na ekranie pojawiła się jakaś plamka. Opiekuńczo ścisnąłem dłoń Cassandry.
- Początek drugiego tygodnia.- powiedział.
- A jednak.- na wiadomość o potwierdzeniu ciąży pocałowaliśmy się.
- Kocham Cię.- szepnęła.
- A ja Ciebie.- spojrzałem na ekran na którym było widoczne moje dziecko.


- To moje dziecko.- uśmiechnąłem się sam do siebie. W pewnej chwili zobaczyłem spływającą po policzku Cass łze. Nie wiedziałem o co chodzi...

* * *
Dzisiaj taki rozdział z perspektywy Harrego. I jak Wam się podoba? Przepraszam, że krótki i wgl ale ostatnio nie mam czasu na pisanie dłuższych. Tak  ogólnie to chciałabym żebyście weszli w przedstawienie postaci (na samym początku, przed pierwszym rozdziałem) bo dużo się tam zmieniło.
NASTĘPNY ROZDZIAŁ ZA 25 KOMENTARZY

czwartek, 7 listopada 2013

23 Rozdział

* Oczami Cassandry *

Przestraszona co chwile oglądałam się za siebie.
- Zrób coś!- krzyczałam na biedną dziewczynę,  która niczym nie zawiniła. Przyłożyłam dłonie do twarzy i starłam z niej łzy. Nie chciałam być znów z Niall'em. Był taki nie obliczalny. Kolejna łza spłynęła po moim policzku. Szybko starłam mokry strumyk słonej łzy. Spojrzałam w lusterko, miałam całe czerwone policzki i podkrążone oczy.


W pewnym momencie Clarie położyła rękę na moim udzie.
- Już w porządku, nie ma Go.- szepnęła łagodnym tonem.
- Jak to nie ma?- na te słowa szybko się rozglądnęłam.
- Zgubiłyśmy Go.- powiedziała blondynka. 
- Naprawdę?- uśmiechnęłam się szeroko. To było cudowne uczucie. Poczułam się wolna, uwolniona z klatki. 
- Tak, już spokojnie.- próbowała mnie uspokoić. Po paru minutach ruszyłyśmy. Clarie zajęta była prowadzeniem pojazdu, gdy ja wpatrzona byłam w okno, a raczej to co było za nim. Obraz szybko się zmieniał więc ledwo co widziałam pojedyńcze drzewa.  Energicznie wyginałam palce w różne strony z zdenerwowania.
- Wiesz gdzie jechać?- spytałam niebieskooką, gdy zmieniała bieg.
- Do Harrego jeśli się nie mylę.- posłała mi pełen szczerości uśmiech. 
- Tak... mogę?- wskazałam palcem na Jej telefon. 
- No pewnie kochana, bierz.- zachęciła mnie a ja chwyciłam w rękę Jej samsunga.  Wpisałam numer loczka. Aż do momentu,  gdy chłopak odebrał nerwowo wystukiwałam rytm o oparcie ręki. 
- Halo?- spytał niepewnie.
- Tak bardzo Cię kocham, gdy już będę w domu obiecaj, że już nigdy mnie nie wypuścisz. Że już zawsze będziemy razem. Że będziemy mieli gromadkę dzieci, psa i dom, w którym razem się zestarzejemy.
- Obiecuję.- bez zbędnych pytań odpowiedział. 
- Będę za jakieś...- spojrzałam na zegarek a następnie pytająco na Clarie.
- Dwadzieścia minut.- szepnęła.
- Za jakieś dwadzieścia minut.- powtórzyłam Jej słowa. 
- Czekam skarbie, strasznie się stęskniłem. Kocham Cię. 
- Ja Ciebie też kocham Harry.- po tych słowach nastała chwila ciszy, słyszałam spokojny oddech Stylesa. Tak bardzo chciałabym Go teraz przytulić, pocałować. Mieć tylko i wyłącznie dla siebie. Po kilku sekundach oboje chyba w tym samym czasie się rozłączyliśmy. Odłożyłam telefon na miejsce i ponownie wpatrywałam się w szybę, po kilku minutach zaczęłam kojarzyć obraz, który zmieniał mi się przed oczami. Po chwili pojechaliśmy pod moją i Harrego wille. Wjechałyśmy na podjazd, na którym już czekał zdenerwowany loczek.
- Dziękuję.- powiedziałam do Clarie, po czym mocno Ją przytuliłam.
- Nie ma za co. Idź już bo Harry się martwi.- poklepała mnie delikatnie ręką po plecach. 
- Spotkamy się jeszcze kiedyś?- spytałam z nutką nadziei w głosie. Prawdę mówiąc bardzo Ją polubiłam, przeżyłyśmy to samo więc na pewno mamy tematy do rozmowy. 
- Pewnie. Jak coś to On na mój numer, przecież dzwoniłaś do Niego ode mnie.- wskazała palcem w stronę Harrego. Posłałam Jej jeszcze szeroki uśmiech, po czym wyszłam z auta. Styles wstał z schodków pod domem i podbiegł do mnie. Wziął mnie na ręce, po czym namiętnie pocałował. Tak bardzo mi tego brakowało, Jego delikatnego a zarazem sprawnego języczka w mojej buzi. Gdy się od siebie oderwaliśmy spojrzałam Mu w oczy.
- Wreszcie w domu.- szepnął i wtulił mnie w siebie. Gdy Clarie odjeżdżała oboje Jej pomachaliśmy. Po paru minutach stania ba dworze zrobiło nam się zimno, więc postanowiliśmy wejść do domu. Harry otworzył przede mną drzwi i puścił mnie przodem. 
- Dziękuję.- powiedziałam cicho jednocześnie wchodząc do środka.  Zaciągnęłam się świeżym zapachem wanilii, którym zawsze pachniało wnętrze naszego domu. Odwiesiłam kurtkę na wieszak, po czym zdjęłam buty i inne dodatki takie jak szalik czy czapka. Oboje z loczkiem od razu udaliśmy się do salonu. Harry usiadł na kanapę a ja Mu na kolanach. Wtuliłam się w Jego ciepłe ciało a On delikatnie mnie objął. Położyłam Mu dłoń na torsie by czuć Jego bicie serca. Wsłuchiwałam się w równy rytm, tak dobrze było Go mieć przy sobie. Chciałam zatrzymać tą chwilę by trwała wiecznie. Było nam razem tak wspaniale, potrzebowaliśmy po prostu swojej obecności. 
- Kocham Cię.- Harry przerwał ciszę. Przez Jego słowa na moje policzki wstąpił delikatny rumieniec. 
- Ja Ciebie też.- odpowiedziałam, po czym czule musnęłam Jego usta. Czułam się tak dobrze czując wargi Styles' a na moich. Po paru minutach Harry włączył telewizję, w której akurat leciały reklamy. Zostawił na jakimś kanale i spojrzał mi w oczy.
- Jesteś cudowna. Pamiętasz co Ci obiecałem?- spytał a ja skinęłam głową potwierdzająco.- Zamierzam słowa dotrzymać więc już raczej się ode mnie nie uwolnisz.- musnął delikatnie czubek mojego nosa. Zielonooki zaczął mnie namiętnie całować, nagle nasz pocałunek przerwało to co usłyszałam. Odruchowo spojrzałam się w ekran telewizora. 
- Ostatnie badania potwierdzają, że podpaski firmy Simpre to najlepiej sprzedające się zabezpieczenia...- powiedział damski głos. 
- Nie mają o czym mówić.- zaśmiał się Harry.
- Cii..- szybko Go uciszyłam a on tylko spojrzał na mnie zdziwiony.- Który dzisiaj?- spytałam zastanowiona.
- Siódmy a bo co?- odpowiedział zdezorientowany.
- To nie możliwe.- szepnęłam sama do siebie oszołomiona. Jak to się stało? Przecież kochaliśmy się tylko dwa razy... niby to wystarczy, ale przecież niektóre pary latami starają się o dziecko a nam po dwóch razach się ono trafia? Jestem jeszcze za młoda, to nie może być prawda. To zwykła pomyłka.- wmawiałam sobie. Spojrzałam na Harrego, który cały czas na mnie patrzył. Ewidentnie nie wiedział o czym myślę, i dobrze. Dopóki tego nie potwierdzę u lekarza nic Mu nie powiem. Oczywiście wolałabym żeby to była zwykła pomyłka. Nagle przez moją głowę przeszło setki myśli, setki obrazów. Pomyślałam o tym co dzisiaj zjadłam i tak jakoś zrobiło mi się niedobrze. Nim się obejrzałam już biegłam po schodach na górę do łazienki. Kucnęłam przed ubikacją i zaczęłam wymiotować. Jedną ręką trzymałam się za brzuch a drugą podtrzymywałam sobie włosy by ich nie ubrudzić. Gdy skończyłam spuściłam wodę i podeszłam do szafki z której wyjęłam jasno różowy kalendarzyk. Prześledziłam palcem ostatnią miesiączkę, przeliczyłam dni i okazało się, że okres spóźnia mi się dziewięć dni. 
- Dziewięć miesięcy. Tyle być może będę nosiła to dziecko.- powiedziałam sama do siebie. Gdy to sobie uświadomiłam po moich i tak już mokrych policzkach poleciały świeże łzy. 
- Co się stało?- spytał Harry wchodząc do łazienki. 


- To nie może być prawda!- wydarłam się cała zapłakana na zdezorientowanego Harrego.
- A było już tak dobrze...- pomyślałam.

* * *
Cieszy mnie ilość komentarzy pod każdym rozdziałem. Jestem z Was dumna. Przepraszam za krótki rozdział. 
NASTĘPNY ROZDZIAŁ ZA 25 KOMENTARZY
Macie ask'a (przeczytajcie na nim opis) :
I głosujcie w tej sondzie, którego z chłopaków wybrać głównym bohaterem na moim drugim blogu :

wtorek, 5 listopada 2013

22 Rozdział

* Oczami Cassandry *

Obudziłam się w jakimś niewygodnym dla mnie miejscu. Podniosłam się na łokciach, po czym obejrzałam dookoła. Leżałam w jakimś salonie, dookoła mnie była kochnia i jadalnia. Nowoczesne meble idealnie komponowały się z dobranymi kolorami ścian i dywanów. Moją uwagę przykół stojący pod ścianą blondyn, ciężko oddychał jakby...płakał? Trzymał swoją twarz w dłoniach więc ciężko było mi powiedzieć, ale chyba tak. Odkryłam z siebie koc i rzuciłam go na drugi koniec kanapy. Powoli wstałam z szarej sofy i kierowałam się do Niall'a. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć chłopak wyprzedził moje myśli co do rozmowy.
- Obudziłaś się...- szepnął.
- Tak.- odpowiedziałam krótko na co chłopak pokiwał tylko głową.
- To dobrze.- nadal szeptał. Nie wiedziałam czy dobrze robie bo w końcu niezbyt mi na Nim zależało, ale widząc jakąkolwiek osobie w takim stanie każdemu zrobiłoby się przykro.
- Niall..- położyłam dłoń na Jego ramieniu i lekko ją ścisnęłam.- Co się stało?
- Nic.- wytarł rękawem twarz. Spojrzałam mu w Jego czerwone podkrążone oczy, i wtedy stało się coś czego kompletnie bym się nie spodziewała... nie po Nim. Blondyn uśmiechnął się do mnie, ale nie byle jak. Ten uśmiech był szczery, taki jak wtedy gdy się poznaliśmy.


Odwzajemniłam Jego gest. Ta chwila nie trwała długo bo zaczął dzwonić Mu telefon. Wyjął go z kieszeni i spojrzał na wyświetlacz a zaraz potem na mnie. Odszedł na kilka metrów, po czym odebrał.
- Czego?- jejku, jak Oni wszyscy miło się witają.
- Nie, przykro mi jestem w lasku więc nie będe miał dla Ciebie czasu. Z resztą wiesz przecież, że chodziło mi tylko o seks.- ostatnie zdanie wypowiedział szeptem ale i tak je słyszałam. Po tych słowach rozłączył się i podszedł do mnie.
- Gdzie łazienka?- spytałam szybko zanim zdążył cokolwiek powiedzieć.
- Na górze. Pierwsze drzwi po prawej.- wskazał ręką na schody.
- Dzięki.- odpowiedziałam i zaczęłam iść w kierunku wskazanego mi przez niebieskookiego.
- Dołączyć do Ciebie?- uśmiechnął się.
- Nie.- powiedziałam oschle. Niall mocno złapał mnie za ramie.
- Nie podoba mi się ten ton i nie podoba mi się ta odmowa.
- Jakoś przeżyjesz.- wyrwałam Mu się i pobiegłam na górę. Zamknęłam się w łazience, po czym z białej szafki stojącej pod ścianą wyjęłam ręcznik. Rozebrałam się do naga i weszłam pod prysznic. Pozwoliłam ciepłym strumieniom wody otulać moje zimne ciało. Po dość długiej kąpieli wyszłam z kabiny i owinęłam się puszystym ręcznikiem. Spojrzałam w lustro i jednocześnie zaczęłąm rozczesywać moje mokre włosy. Po wszystkim ubrałam niechętnie na siebie jakąś za dużą koszulkę Niall'a sięgającą mi do połowy uda. Zeszłam na dół od razu kierując się do salonu. Usiadłam na fotelu i przykryłam się kocem. Niall robił coś w kuchni, ale gdy usłyszał, gdzie jestem przyszedł do mnie i usiadł na przeciwko.
- Dasz mi telefon? Chciałabym porozmawiać z Harrym.- spytałam.
- Dałbym Ci...- wyjął swojego iPhona z kieszeni i zaczął nim kręcić jakby specjalnie w rękach.- Ale od razu powiesz mu gdzie jesteśmy.
- Już to zrobiłam. Wie tylko, że jesteśmy w lesie.
- Więc wie to co Ty.- uśmiechnął się.
- Niall, tylko jedno połączenie. Żeby się nie martwił.- pochyliłam się nad stołem mówiąc do Niego. Na moje słowa blondyn kilka sekund się zastanawiał, po chwili rzucił telefon w moje dłonie.
- Masz minutę.- powiedział, po czym wstał i wyszedł z domu. Szybko wybrałam połączenie. Będę uczciwa, nie powiem Mu gdzie jesteśmy bo nawet tego nie wiem, ale chodzi o to, że jeśli Niall zobaczy, że chodzi mi tylko o to by Harry się nie martwił może pozowli mi jeszcze do Niego zadzwonić.
- Halo?- odebrał, gdy już miałam się rozłączyć. Miał zachrypnięty głos.
- Harry? To ja.
- Cassandra? Nic Ci nie jest? Gdzie jesteś?- gdy usłyszał mój głos od razu się jakby ożywił.
- Ja... ja nie wiem Hazz. Po prostu się o mnie nie martw. Jak na razie wszystko jest w porządku. Nic mi się nie dzieje. 
- Co Ty w ogóle mówisz? Jak mam się nie martwić? Dobrze Ci z Nim?
- Harry, wiesz przecież, że wolałabym być z Tobą. Chodzi mi o to, że nic mi złego nie robi. Co prawda to psychopata, ale chyba leki bierze.- loczek się zaśmiał co mimowolnie wywołało uśmiech na mojej twarzy.
- Dobrze, mam nadzieję, że nic Ci nie będzie. Spróbuję namierzyć telefon.
- Okej, muszę kończyć. I tak miałam w sumie tylko minutę.
- Dobrze, pa. Kocham Cię.- szepnął.
- Ja Ciebie też kocham Harry.- również powiedziałam szeptem. Gdy się rozłączyłam Niall od razu wszedł do domu. Podszedł do mnie i wyciągnął rękę po telefon, który z resztą od razu Mu dałam.
- Grzeczna dziewczynka.- powiedział, po czym znów udał się do kuchni.
- Głodna?- spytał po drodze.
- Możliwe, ale wolę sobie sama zrobić.- odpowiedziałam idąc tuż za Nim.
- Boisz się, że Cię otruję?- spytał jednocześnie śmiejąc się.
- Nie.- odpowiedziałam krótko. Skłamałam, prawdę mówiąc mógł próbować mnie otruć. Wyjęłam z lodówki mleko, z szuflady płatki a z szafki miskę, po czym zrobiłam sobie kolację. Usiadłam przy blacie i zaczęłam ją jeść. W pewnej chwili usłyszałam, że ktoś otwiera wejściowe drzwi. Niall widocznie też to usłyszał bo wzdrygnął się jak popatrzony. Obejrzałam się do tyłu, w naszą stronę szła Clarie z uśmiechem na twarzy.
- No no, proszę. Widzę, że Ją też uprowadziłeś.- blondynka usiadła obok mnie i oparła się łokciami o blat.
- Czego tu szukasz?- powiedział przez zaciśnięte zęby niebieskooki.
- Niczego. Po prostu przyszłam patrzeć jak niszczysz psychikę kolejnej dziewczynie. Wiesz co Niall? Na Twoim miejscu udałabym się do porządnego psychiatry.- po tych słowach podeszła do Niego. Widziałam jak łapie patelnię na której robił coś blondyn. Chłopak widocznie tego nie widział.- Ale najpierw znajdź sobie lekarza, który załata Ci głowę.- można było zauważyć głym okiem, że nie rozumie o co Jej chodzi.


- O co Ci cho...- nie dokończył. Clarie jednym sprawnym ruchem uderzyła go patelnią w głowę. W sumie to było nawet śmieszne. Chociaż z perspektywy Niall'a raczej nie.
- Czemu to zrobiłaś?- spytałam.
- Pomogłaś mi uciec, pamiętasz? Teraz ja pomogę Tobie.- powiedziała. Podbiegłam do Niej i mocno Ją przytuliłam, chyba się tego nie spodziewała bo dopiero po kilku sekundach odwzajemniła uścisk.
- Dobra, musimy lecieć. Za kilka minut się obudzi.- szepnęła mi do ucha a ja pokiwałam tylko twierdząco głową. Jeszcze z minutę postałyśmy nad blondynem. Cieszyłyśmy się jak widać obie z tego co się stało.


- Dobrze Mu tak.- powiedziała przenosząc wzrok z Niego na mnie.
- Dokładnie.- potwierdziłam i pognałab do przed pokoju by założyć buty. Pobiegłyśmy do Jej białego jeepa, widząc jej auto od razu się zaśmiałam.
- O co chodzi?- spytała, cały czas była uśmiechnięta. Chyba źle ją oceniłam.
- Ostatnio każdy ma taki samochód.- wskazałam palcem na pojazd.
- Jak widać wszyscy podążają za modą.- zaśmiała się. Wsiadłyśmy do auta, Clarie dziwnie się na mnie spojrzała.
- Coś nie tak?- spytałam czując na sobie Jej spojrzenie.
- W sumie to trzy rzeczy. Pierwsza...- pokazała jeden palec.- Jesteś w piżamie.- na Jej słowa moje policzki oblały się mocnym rumieńcem.- Druga.- pokazała drugi palec.- Tą piżamę Niall daje chyba każdej.- na te słowa obie się zaśmiałyśmy.- Trzecia.- pokazała trzeci palec.- Mam dla Ciebie z tyłu ubrania.
- Dzięuję.- powiedziałam, po czym sięgnęłam do tyłu i wyjęłam z torby nowo kupione ubrania.
- Nowe? Skąd wiedziałaś, że będę potrzebować?
- Domyśliłam się.- uśmiechnęła się. Po paru minutach już byłyśmy na drodze. Ubrałam na siebie ciuchy od Clarie.



W pewnym momencie zdenerwowana niebieskooka spojrzała na mnie.
- Co jest?- spytałam zaniepokojona.
- Mamy towarzystwo.- spojrzała w lusterko i nerwow zagryzła swoją dolną wargę.
- Czyje?- obejrzałam się za siebie.
- Niall'a.- szepnęła, po czym przyspieszyła.

* * *
Rozdział taki w sumie dziwny bo nie wiedziałam jak go napisać. Cały czas nie mogłam wykombinować tej akcji z Clarie, mam nadzieję, że jakoś wyszło.
NASTĘPNY ROZDZIAŁ ZA 20 KOMENTARZY
Macie ask'a :
Przeczytajcie opis na ask'u, jest tam napisane o drugim blogu. Powiedźcie mi co o tym myślicie, albo tu albo na ask'u. :)



sobota, 2 listopada 2013

21 Rozdział

* Oczami Cassandry *

- Musimy porozmawiać.- powiedział spokojnie. Zdenerwowana zagryzłam wargę i pokiwałam przecząco wargą. Po moich policzkach polały się łzy. Niall powoli je wytarł.
- Musisz ze mną porozmawiać.- szepnął. On chyba nie rozumie, że rozmowa z Nim za wiele mnie kosztuje. To strasznie boli. Nie mogę z nim rozmawiać. Ponownie odpaliłam silnik by uciec, ale blondyn zacisnął rękę na moim nadgarstku.
- Nie rób tego.- pokiwał przecząco głową a ja patrząc mu w oczy widziałam w nich furię pomieszaną z miłością. To było straszne, nigdy Go takiego nie widziałam.
- Niall, proszę... daj mi spokój. Odejdź.- powiedziałam powoli. Chłopak w ogóle nie reagując na moje proźby siłą wyciągnął mnie z auta. Spojrzałam na Niego pytająco.
- Nie dajesz mi innego wyboru.- po tych słowach przerzucił mnie sobie przez ramie i zaczął iść wolno w stronę swojego samochodu. Otworzył bagażnik, po czym mnie do niego wrzucił. Tak po prostu, bez mrugnięcia okiem. Zacisnęłam dłonie w pięści i zaczęłam nerwowo walić nimi o klapę bagażnika, gdy ten ją zamknął.
- Niall! Niall gnoju!- wykrzykiwałam jednak nie otrzymałam żadnej odpowiedzi, usłyszałam trzaśnięcie drzwiami i już po chwili czułam, że samochód jedzie. Co kilka sekund krzyczałam i waliłam rękoma o klapę jednak to nie przyniosło żadnego rezultatu. Jechaliśmy może jakąś godzinę. W pewnej chwili samochód zachamował, usłyszałam jak niebieskooki idzie w moją stronę, najwidocznej po jakichś kamyczkach bo słyszałam charakerystyczny dźwięk. Otworzył klapę tym samym się o nią opierając.
- Będziesz już spokojna? Bo jeśli tak to mogę zabrać Cię na przednie siedzenie.- gdy wypowiedział te słowa mój telefon zaczął dzwonić. Chłopak w dosłownie ułamku sekundy wyjął komórkę z kieszeni moich spodni, po czym rzucił ją na ziemię. Patrzyłam osłupiała jak rozgniata mój nowy telefon.
- Idziesz?- zagestykulował ręką i przekręcił głowę lekko w lewo. Jego postawa tak strasznie mnie irytuje. Bez słowa wyszłam z bagażnika i udałam się na miejsce pasażera. Po kilku minutach znów jechaliśmy, byłam wpatrzona w boczną szybę. Co jakiś czas czułam na sobie spojrzenie Nialla. W końcu przerwał ciszę jednym kaszlnięciem.Obróciłam głowę w Jego kierunku.
- Słuchaj... wiesz, że Cię kocham. I wiem również, że Ty kochasz mnie. Co więc stoi na przeszkodzie?- pokręciłam głową z niedowierzaniem.
- Ja Cię kocham?
- Tak... i nie mów, że jest inaczej. Głupi nie jestem.- zacisnął dłonie na kierownicy.


- Chyba jednak jesteś Niall. Nic do Ciebie nie czuję. Gdy Cię widzę czuję kompletną pustkę. No może czasami coś czuję... ale jest to coś w stylu biorę i rozwalam Twoją głowę o mur.- blondyn zaśmiał się nerwowo, wiedziałam, że moje słowa Go zabolały... ale szczerze? Miałam to gdzieś, chciałam by czuł to samo co ja. By cierpał tak jak ja cierpiałam, należało Mu się to. Niall zachamował tak, że po sekundzie staliśmy. Wyłączył silnik i spojrzał na mnie.
- Dojechaliśmy?- spytałam, po czym rozejrzałam się dookoła.
- Nie.- położył swoją dłoń na moim kolanie i spojrzał mi w oczy.- Teraz też nic nie czujesz?- spojrzałam na Niego, lecz nie udzieliłam Mu jakiejkolwiek odpowiedzi.- A teraz?- zjechał ręką w doł tak, że znajdowała się na moim udzie.
- Niall..- nie dokończyłam. Ręka chłopaka powędrowała na moją talię.
- A teraz? Jeśli powiesz mi, że nic nie czujesz dam Ci spokój. Chociaż wiem, że w głębi duszy wciąż coś dla Ciebie znaczę.- miał rację. Jakaś nieoderwalna część mnie cały czas Go kochała. Starałam się wyrzucić wszystko co było z Nim związane, wszystkie wspomnienia.
- Proszę Cię...- położył dłoń na moim policzku i otarł pojedyńczą łzę, która po nim spływała.
- Kochasz mnie?- spytał a mnie zamurowało. Kompletnie nie wiedziałam co mam Mu odpowiedzieć. Kochałam Go, to prawda. Ale minimalnie, Harrego darzyłam stanowczo większym uczuciem. 
- Nie.- szepnęłam, po czym spuściłam wzrok. Blondyn położył palce na moim podbródku i zmusił bym patrzyła mu w oczy.
- Pocałuj mnie. Albo ja to zrobię. To tylko pocałunek... tylko.- szeptał mi do ucha. Te słowa łaskotały moją skórę, tym samym wywołując na niej gęsią skórkę. 
- Nie.- odepchnęłam Go. Byłam z siebie dumna, znalazłam w sobie siłę by oprzeć się pokusie. Niall odpalił samochód i ruszył. Był zdenerwowany, jechał bardzo szybko.
- Niall zwolnij!- złapałam się klamki i nerwowo ją trzymałam.
- Niby po co? Co mam do stracenia? Nic! Otóż nic! Nie mam niczego, nikt mnie nie kocha... nigdy kochanym nie byłem, a jeśli już to przez chwilę. Bo co? Odebrał mi to mój przyjeciel! Eee... tak zwany przyjaciel.- krzyczał jednocześnie śmiejąc się.
- Niall błagam! Zabijesz nas!
- Prosiłem tylko o jeden pocałunek, jeden cholernie pieprzony pocałunek!- spojrzałam za kierownicę. Jechał ponad dwieście kilometrów na godzinę.
- Niall...- szepnęłam, chłopak spojrzał mi w oczy. Miałam zrobić właśnie coś strasznego, ale biorąc pod uwagę stan Niall'a i prędkość z jaką jedziemy musiałam to zrobić.
- Co?- spytał oschle.
- Pocałuj mnie.- na moje słowa niebieskooki gwałtwonie zachamował. Wziął mnie tak, że po chwili siedziałam na Nim okrakiem. Jego dłonie powędrowały na moje pośladki, na których chwilę później poczułam uścisk. Usta chłopaka bawiły się moimi wargami, rozchylił usta prosząc o pozwolenie by Jego język mógł dostać się do mojego. Udzieliłam Mu go. Ten pocałunek był  straszny.


Po kilkunastu sekundach moja męka ustała.
- Będziesz jechał już spokojnie?- spytałam.
- Tak.- zadowolony pokiwał głową. Przeszłam nad skrzynią biegów, po czym usiadłam wygodnie jednocześnie szybko zapinając pasy.
- Jedźmy już.- szepnęłam i spojrzałam w boczną szybę. Patrzyłam na drzewa, które mijaliśmy, domy, w których widziałam szczęśliwe rodziny, pary przechadzające się chodnikiem. Też chciałam taka być, też chciałam założyć rodzinę. Szkoda tylko, że jak na razie wszystko się wali. Niall wszystko psuje, gdy coś już się układa On wkracza w moje i Harrego życie z butami. I to brudnymi w dodatku, po których niełatwo posprzątać. Po moich policzkach polały się łzy. Szybko wytarłam je by blondyn ich nie zauważył. Po jakiś pietnastu minutach dojechaliśmy do jakiegoś dużego domu w lesie.
- Wywiozłeś mnie na jakieś zadupie. Po co?
- Jeśli będziesz tu będę miał pewność, że nikt Cię nie znajdzie.
- To jest porwanie.- zacisnęłam usta w cienką linię.
- To jest miłość, kochania.- powiedział, po czym przełożył niesfornie opadający na moje czoło kosmyk włosów. Odsunęłam się od Niego a On wyszedł z swojego jeepa. Wyjął z tylnich siedzień trzy walizki, i poszedł otworzyć drzwi. Patrzyłam na ogromną willę na wzgórzu. 
- Niby ładnie, ale będąc tu z psychopatą wolę spać w samochodzie.- powiedziałam sama do siebie.


Opuściłam lusterko i patrząc w nie zrobiłam sobie luźnego koka. Gdy już miałam wychodzić zobaczyłam, że Niall zostawił na swoim fotelu telefon. Bez namysłu chwyciłam w rękę iPhona i wybrałam numer loczka. Odebrał w połowie pierwszego sygnału.
- Jeśli chodźby tknęłeś Cassandre jednym palcem...- poswiedział ostro.
- No no, ładnie powitanie Styles.- pomyślałam.
- Harry! Harry to ja, słuchaj mam słaby zasięg, wiem tylko, że jesteśmy gdzieś w lesie i Niall...- nie dokończyłam. Blondyn otworzył drzwi z impetem i wyrwał mi telefon, po czym przyłożył go sobie do ucha.
- Jest moja.- powiedział i rozłączył się. Zaczęłam ciężko oddychać, co było pewnie spowodowane szokiem.
- Nie ładnie.- szepnął, po czym zaczął kręcić złowrogo głową i machać wskazującym palcem jak do dziecka, które coś źle robi.
- Psychopata.- powiedziałam a On się tylko zaśmiał.

* * *
Jejku naprawdę Was przepraszam, że tyle czekaliście. Ale ten rozdział był naprawdę ciężki do napisania, po za tym dwa dni byłam w szpitalu na badaniach i nie miałam czasu. Mam nadzieję, że jakoś wyszło. Poza tym naprawdę nie mogę uwierzyć, że to już 21 rozdział. 
NASTĘPNY ROZDZIAŁ ZA 25 KOMENTARZY
Macie ask'a :