* Oczami Cassandry *
W drzwiach wcale nie stał Harry. Był to Jego przyjaciel, którego tak bardzo nie chciałam znać... przepraszam, były przyjaciel.
- Niall? Co Ty tutaj robisz?- spytałam zdezorientowana ale i poddenerwowana.
- Harry jest w domu?- zadał pytanie tym samym ignorując moje. Przechylił głowę i spojrzał na salon poszukując loczka.
- Nie, nie ma Go. Pojechał do Zayn'a. Ty chyba też tam powinieneś być.- powiedziałam.
- Posłuchaj mnie uważnie!- blondyn złapał mnie mocno za nadgarstek.- Już nic do Ciebie nie czuje więc z łaski swojej przestań myśleć, że jesteś pępkiem świata! Możemy się przyjaźnić. To tyle, niczego więcej nie chce! Rozumiesz?!- krzyknął a ja poczułam mocny uścisk w brzuchu. Odruchowo zwinęłam się w dół i przyłożyłam dłoń do bolącego miejsca.
- Ty kretynie! Dzwoń do Harrego!
- Po chuja Harry, dzwonie na pogotowie.- odpowiedział spokojnie. Po wykonaniu telefonów kucnął przy mnie i wziął moją głowę na kolana.- Oddychaj głęboko, ustami.- powiedział a ja jak za dotknięciem jakiejś czarodziejskiej różdżki wykonałam polecenie. Po kilkunastu minutach przyjechało pogotowie.
- Kurwa wolniej się nie dało?! Ona jest w ciąży!- krzyknął niebieskooki.
- Proszę się nie unosić.- powiedział starszy mężczyzna.- Zabieramy panią do szpitala.- na te słowa Niall się zaśmiał.
- Do szpitala? A myślałem, że do pabu! Ruszajcie dupy!- krzyczał. Wszystko działo się jakby poza mną, jakbym była tylko obserwatorem a nie uczestnikiem sytuacji. Czułam jak moje oczy powoli zamykają się a ból w dole brzucha się nasila. Obudziłam się w karetce, dwaj mężczyźni stali nade mną i coś robili. Byłam poprzykówana do różnych kabelków, widziałam też, że robią mi USG brzucha. Wtedy ponownie zemdlałam.
* Oczami Harrego *
Poczułem wibracje telefonu w mojej tylnej kieszeni spodni. Wyciągnąłem mojego iPhona i spojrzałem na wyświetlacz. Zaśmiałem się.
- Patrzcie kto dzwoni.- pokazałem reszcie grupy komórkę.
- Odbierz.- powiedział Louis.
- No prosze prosze... Niall.- powiedziałem, gdy odebrałem połączenie.
- Pierdol się, Cass jest w szpitalu.
- Co. Ty. Jej. Kurwa. Zrobiłeś?!- krzyknąłem jak najgłośniej potrafiłem. W tym momencie się nie kontrolowałem. Wiedziałem, że cokolwiek się stało to jego wina.
- Nic! Rozmawialiśmy i nagle zabolał ją brzuch, tyle!- po jego słowach rozłączyłem się.
- Jedziemy.- chłopcy bez zadawania zbędnych pytań wybiegli z domu i wsiedli do auta. Jechałem bardzo szybko, co chwile wymijałem samochody, przejeżdżałem na czerwonym świetle i z każdą chwilą dodawałem coraz więcej gazu. Po dwudziestu minutach dojechaliśmy do szpitala. Louis poszedł spytać, gdzie leży Cassandra a Liam i Zayn próbowali mnie uspokoić. Wjechaliśmy na piętro a w mojej głowie rozpoczęły się chore poszukiwania sali. Gdy już miałem tam wejść zatrzymała mnie pielęgniarka.
- Pan Louis Tomlinson?- spytała.
- Co? Nie. Harry Styles, jestem jej...
- Przykro mi, pan Horan, który ją tu przywiózł zezwolił na wizyty jedynie Pana Tomlinsona.- przerwała mi.
- A kim on jest, że może decydować kto ma możliwość wejść do MOJEJ dziewczyny?!
- Proszę się uspokoić. Pan Horan zadzwonił na pogotowie, więc to on na pewno zna pacjętkę. Nie mamy pewnośći, że jest pan z rodziny czy z otoczenia.
- Ona nosi jego dziecko.- odezwał się brunet.
- A Pan...?
- Louis Tomlinson.
- W takim razie proszę wejść.- powiedziała starsza kobieta. Tomlinson spojrzał się na mnie pytająco a ja nerwowo przeczesałem włosy do tyłu.
- Idź i dowiedz się jak najwięcej.
* Oczami Cassandry *
Ktoś wszedł do sali a ja nawet nie zareagowałam. Poczułam ugniatający się materac co oznaczało, że ktoś usiadł na moim łóżku. Nawet nie spojrzałam na tą osobę. Siedząc na twardym materacu byłam wpatrzona w jasno zieloną ścianę.
- Cass.- kojący głos Louisa wyrwał mnie z moich myśli.- Jak się czujesz?- kompletnie zignorowałam jego pytanie, w tym momencie ściana wydawała mi się bardziej interesująca. Nagle chłopak złapał mnie za rękę i lekko nią potrząsnął.
- Straciliśmy je...- szepnęłam. Z moich oczu automatycznie polały się łzy. Pociągnęłam Louisa za koszulę i mocno się w niego wtuliłam. Po kilku sekundach zdezorientowany chłopak objął mnie.
- Wszystko będzie dobrze. Będziecie mieli jeszcze dzieci.- zaciągnęłam się zapachem Louisa i wtuliłam twarz w zagłębienie między szyją a obojczykiem.
- Nie chce mieć dzieci z Harrym, nie chce z nim być. To wszystko przez niego, to ich wina. Niall'a i Harrego... Louis?
- Tak?
- Mogę z Tobą zamieszkać?- spytałam nieśmiało przyjaciela. Chłopak zdezorientowany przeczesał ręką włosy.
- Myślę, że będziemy mieli z tym
problem...- odpowiedział.
POGMATWANY I KRÓTKI, ALE CHCIAŁAM ZROBIĆ ZWROT AKCJI A NIE WIEDZIAŁAM JAK.
NASTĘPNY ROZDZIAŁ ZA 15 KOMENTARZY LUB WIĘCEJ